Ok. godziny 630 spod siedziby Oddziału SITK 16 osób wyruszyło autobusem w kierunku słowackiego przysiółka Tanečnik, by po nieco ponad dwóch godzinach znaleźć się na miejscu. To właśnie tutaj znajduje się początkowa stacja muzealnej kolejki Oravska Lesna Železnica o szerokości toru 760 mm.
O godzinie 930 uczestnicy wyruszyli pociągiem zestawionym z lokomotywki spalinowej DH100 (oczywiście produkcji jeszcze czechosłowackiej) i jednego wagoniku, tzw. „letniaka” zbudowanego na podwoziu czteroosiowego, wąskotorowego wagonu towarowego.
Pomimo, że pociąg wyglądał, jak zabawka, wyposażony był w hamulec zespolony i zgodnie z procedurą, przed odjazdem wykonano wymaganą próbę hamulca. Lokomotywka mozolnie ciągnęła wagonik wijącym się w górę przez las wąskim torem, a uczestnicy oprócz gór podziwiali także pojawiające się gdzieniegdzie w lesie baśniowe motywy… A to czarownica na miotle, pająk krzyżak na drzewie, wampirzyca, nimfa leśna, czy wreszcie siedzący na pniu Pinokio ze swoim długim nosem. Po dwudziestu minutach jazdy kolejka dotarła na stację Sedlo Beskyd znajdującą się na wysokości 935 m n.p.m. Tutaj było dwadzieścia minut czasu, aby odbyć krótki spacer na pobliską wieżę widokową, z której można było podziwiać panoramę Beskidu Orawskiego. W tym czasie lokomotywka przejechała na drugi koniec jednowagonowego pociągu i wkrótce wróciliśmy do Tanečnika. Tu obejrzeliśmy małą salkę muzealną kolejki i odjazd kolejnego pociągu do Sedla Beskid, tym razem już dłuższego, zestawionego z trzech wagoników i dwóch lokomotywek DH100, jednej na początku pociągu i drugiej popychającej.
Kolejnym punktem wycieczki była niespodzianka … Otóż Orawska Kolejka Leśna jest połączona z Kysucką Kolejką Leśną, Jednakże, ponieważ pociąg z Tanečnika kursuje tylko do Sedla Beskyd, postanowiliśmy, że na tą drugą kolejkę dojedziemy naszym autobusem. Po około pół godziny jazdy znaleźliśmy się w miejscowości Vychylovka w której znajduje się skansen Muzeum Ziemi Kysuckiej i oczywiście kolejka wąskotorowa o szerokości toru 760 mm – Kysucka Lesna Železnica. Ze stacji Skansen Vychylovka wyruszyliśmy o godzinie 1300 niezwykle ciekawym pociągiem. Dwa wagoniki „letniaki” oraz dwie lokomotywki spalinowe DH120, jedna z przodu i jedna z tyłu. Wkrótce wyjaśniło się, dlaczego właśnie takie zestawienie pociągu. Podczas jazdy do stacji Chmura pociąg kilkakrotnie zmieniał kierunek wspinając się pod górę na odcinkach toru ułożonych zygzakowato … I ciekawostka – pociąg nie posiadał hamulca zespolonego, lecz na każdym z dwóch wagoników znajdował się hamulcowy obsługujący hamulec ręczny. Rzeczywiście należało podziwiać wprawę, z jaką hamulcowi obsługiwali hamulce ręczne podczas zatrzymania pociągu przy zmianie kierunku oraz podczas powrotnej jazdy po spadku. I tutaj zachwycaliśmy się pięknymi widokami beskidzkich lasów, a także owieczkami spacerującymi po torze, zapewne pasły się w lesie.
Do Vychylovki wróciliśmy po dziewięćdziesięciu minutach jazdy i wkrótce wyruszyliśmy do miejsca, które było ostatnim punktem wycieczki. Zamek Oravsky Hrad zbudowany na wysokiej skale górującej nad doliną rzeki Orawy i miejscowością Orawsky Podzamok. O godzinie 1600 pani przewodnik rozpoczęła oprowadzanie grupy po tym historycznie interesującym i jednocześnie inspirującym miejscu. Co prawda pani przewodnik opowiadała w języku słowackim, ale to przecież nie problem. Wszak jeszcze trzysta lat temu my i Słowacy mówiliśmy jednym językiem. Szczególne zainteresowanie wzbudził fakt, iż zamek wykorzystywany był w niejednej produkcji filmowej, czemu była poświęcona jedna z ekspozycji. Właśnie na tej ekspozycji zaznaczono, że również były tutaj kręcone sceny siódmego odcinka serialu „Janosik” z 1973 roku w reżyserii Jerzego Passendorfera, odcinka noszącego tytuł „Beczka okowity”. I rzeczywiście patrząc z góry na jeden z dziedzińców, w wyobraźni przypomniała się scena, w której Janosik i jego kamraci szli przez dziedziniec na zaproszenie pana tego zamku.
I to był ostatni punkt wycieczki, o 1830, pełni wrażeń, lekko zmęczeni wyruszyliśmy w podróż powrotną, by zgodnie z planem, po dwóch godzinach jazdy dotrzeć do Krakowa.
Opracowanie i zdjęcia: Andrzej Mutka
Przewodniczący Krakowskiego Koła Kolejarzy